piątek, 22 marca 2013

Wirus Policja

Jakiś czas temu pojawił się wirus, który informuje o tym, że nasz komputer został zablokowany z powodu nielegalnego oprogramowania. Komputer teoretycznie został zablokowany i po uiszczeniu podanej kwoty zostanie odblokowany. Dodatkowo jeżeli w komputerze mamy zainstalowaną kamerkę, to wyświetlany jest z niej obraz.

Oczywiście to wszystko jest nieprawdą, padliście ofiarą oszustwa. W żadnym wypadku nie można wysyłać pieniędzy. Niemniej jednak komputer jest zablokowany, nie można z niego korzystać. Nie działa nawet w trybie awaryjnym. W internecie pojawiło się już mnóstwo ofert z usługą uśnięcia wirusa. Ceny takich usług jednak są znacznie przesadzone (300 złotych), zwłaszcza, że "wirusa" można usunąć w 15-20 minut.

Jak to zrobić (w dodatku bez utraty danych)?

Otóż bardzo prosto... Potrzebujemy:

  • Drugi "niezawirusowany" komputer
  • Dostęp do internetu
  • Pendrive lub inną pamięć masową
Czynności:
  1. Na "czystym" komputerze wyszukujemy w sieci program combofix (bardzo dużo antywirusów wykrywa go jako wirus, co oczywiście jest nieprawdą - w takich wypadkach należy podczas ściągania wyłączyć ochronę w czasie rzeczywistym).
  2. Po ściągnięciu combofixa, zmieniamy mu nazwę na np. 123. Następnie kopiujemy go na pendrive.
  3. Podpinamy pendrive do zainfekowanego komputera.
  4. Włączamy go i wciskamy cały czas F8, aż do momentu pojawienia się menu z wyborem trybu systemy.
  5. Wybieramy tryb awaryjny z wierszem poleceń.
  6. Po załadowaniu wiersza, odszukujemy nasz pendrive (z reguły F:) poprzez wpisanie odpowiedniej litery z dwukropkiem np. D: E: F: i zatwierdzamy enter.
  7. Jeżeli mamy jakieś inne pliku na pendrive możemy się upewnić, czy wybraliśmy nasz pendrive komendą dir.
  8. Wpisujemy nazwę combofixa - 123.exe
  9. Postępujemy zgodnie ze wskazówkami i czekamy do zakończenia wszystkich etapów.
  10. Po wyświetleniu tekstowego loga, restartujemy komputer i... Gotowe!
Tak więc 15-20 minut pracy. Jeżeli jednak nie możecie sobie z tym poradzić sami... To szukajcie serwisu który wykona usługę za max 50 złotych. Uważam, że to graniczna cena za taką usługę.

piątek, 18 stycznia 2013

Wyrobiona śrubka w laptopie

Dziś opiszę kilka sposobów na odkręcanie zniszczonej śrubki. Wbrew pozorom zdarza się to bardzo często i w dodatku tą śrubką, która nie chce się wykręcić jest ta ostatnia w laptopie. 
 
Sposób pierwszy - śrubka jest słabo przykręcona
 
Między śrubkę, a śrubokręt umiejscawiamy kawałek gumy (może być gumka recepturka), przyciskamy śrubokręt i kręcimy. Sposób prosty jak budowa cepa, ale uwag - skutkuje tylko na śrubkach słabo przykręconych, które z jakiegoś powodu mają po prostu wyrobione rowki.
 
Sposób drugi - śrubka jest przykręcona normalnie
 
Metoda na klej. Generalnie używamy do niej kleju oraz starego śrubokręta (nie będzie się już później nadawał do użytku). Śrubokręt przyklejamy do śrubki, zostawiamy na noc i rano odkręcamy. Jeśli śrubka pójdzie to dobrze, jeżeli nie to zostaje nam tylko metoda trzecia... Ja bardzo często rezygnuje z metody na klej, od razu przechodzę do następnej jeżeli sposób na gumę nie pomaga.
Minus tej metody - tracimy śrubkę i śrubokręt.
 
Sposób trzeci - KAŻDA ŚRUBKA
 
W tym celu musimy posiadać: wiertarkę z regulacją obrotów, kombinerki oraz małe wiertła do metalu. Dobieramy wiertło o średnicy łebka zepsutej śrubki, ustawiamy obroty w prawo oraz na tryb pierwszy i powoli wiercimy. Nie przyciskamy wiertarki zbyt mocno do laptopa, bo ominiemy odpowiedni moment i wiertło przeleci na wylot... Należy również zachować szczególną ostrożność jeżeli gwint śruby przechodzi przez płytę główną laptopa.
Co chwilę przestajemy wiercić i kontrolujemy nasze postępy. W pewnym momencie usłyszymy charakterystyczne pyknięcie (właśnie przewierciliśmy łepek śrubki). Przestajemy wiercić i zdejmujemy przykręconą wcześniej część. Kombinerkami wykręcamy pozostałą część śruby z gwintu i gotowe. Jeżeli część nadal będzie się trzymać, zmieniamy wiertło na mniejsze i wiercimy w pozostałości śruby w gwincie - powoli.
Minus tej metody - tracimy śrubkę.
 
Uwaga! W tym poradniku opisano tylko sposób z jakiego korzysta autor bloga. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności materialnej za uszkodzenia urządzenia sprzętu użytkownika spowodowanego nieumiejętnym działaniem. Robisz to na własną odpowiedzialność!

wtorek, 8 stycznia 2013

PSP E1004 Street - Recenzja

Dlaczego PSP?

Gry na to urządzenie można dostać za grosze oraz sama konsola, do drogich nie należy (w końcu to wersja economy - jak sama nazwa mówi). Początkowo zastanawiałem się nad PS Vitą, ale po pierwsze nie wszystkie gry z PSP są z nią zgodne, a po drugie typowa gra na PSV kosztuje około 150 złotych (podczas gdy tytuły na PSP, to średnio 40-50 złotych).


Unboxing

W środku znajduje się ładowarka, o niewielkim rozmarze, dużo papierów, których i tak nie będziemy czytać, bo to instrukcje oraz oczywiście konsola. Moja sztuka była totalnie "padnięta". Od razu musiałem ją podpiąć do ładowarki. Warto tutaj wspomnieć o braku karty pamięci typu Memory Stick PRO Duo. Kartę MSPD musimy sobie niestety oddzielnie dokupić. Jej brak spowoduje, brak możliwości zapisu stanu gier, wgrania mp3 itp. Karta Sony 4GB, to wydatek rzędu ok. 50 złotych, 8GB - ok. 90 złotych, a 16GB - 170 złotych. Osobiście polecam kartę o wielkości 8GB - najbardziej optymalna.

Rozmieszczenie

Przycisk do włączania i blokowania konsoli znajduje się na dole - co jest bardzo dobrym posunięciem. Umieszczenie go we wcześniejszych wersjach na górze mogło powodować przypadkowe przesunięcie podczas grania. Na dole znajduje się również werście mini jack na słuchawki oraz wtyk do ładowarki. W górej części znajduje się wejście mini USB. Głośnik umieszczony jest przy przyciskach zmiany kierunku. Usunięto przyciski do regulacji jasności ekranu (ustawienie jasności jest dostępne tylko bezpośrednio w menu ustawień konsoli) oraz przycisk do wyboru trybu dźwiękowego. Diody świadczące o działaniu konsoli przeniosne na górną krawędź. Slot na kartę MSPD nie posiada zaślepki.

Dane techniczne
  • Procesor MIPS R4000 max 333MHz
  • 64MB pamięci operacyjnej
  • Ekran LCD 4.3' (110nm) 16:9 TFT (480x272 16,77 milionów kolorów)
  • Bateria o pojemności 1200mAh
  • Napęd UMD, USB 2.0, mini Jack, Czytnik MSPD
  • Wersja systemu: 6.60 - brak polskiego menu

Wersja Economy? Co to właściwie jest?

Wersja Street jest wersją zubożoną, co to w zasadzie znaczy? Aby lepiej przybliżyć różnicę, porównam to PSP do modelu 1004 (pierwsza wersja, tak zwany fat).

Według informacji producenta PSP E1004 Street różni się przede wszystkim:
  • Brak WiFi
  • Brak TVout
  • Dźwięk mono - jeden głośnik
  • Groszej jakości ekran LCD
  • Wbudowana, niewyjmowalna bateria
  • Usunięcie mikrofonu
Co jeszcze odróżnia tę wersję? Przede wszystkim jakość wykonania - od razu rzuca się w oczy. Obudowa jest matowa, przyciski wykonane mniej estetycznie, napęd umd otwieramy ręcznie, a nie przełącznikiem. Patrząc na wykonanie PSP E1004 mamy wrażenie, że to doskonały wytwór prosto z Chin - obudowa jest momentami źle spasowana, napęd UMD wygląda tak jakby miał zaraz wypaść, dolna belka z przyciskami (imitująca panel dotykowy - w rzeczywistości to gumowe przyciski) trzeszczy przy przyciskaniu, a czarne górne przyciski prezentują się o wiele gorzej niż przezroczyste w pierwszej wersji konsoli. Dodatkowo nie rozumiem kwestii niewyjmowalnej baterii, skoro i tak jest widoczna gdy otworzymy klapę od UMD. Widać i czuć, że jest to produkt typu "economy".

Poniżej przedstawiam kilka zdjęć prezentujących różnice pomiędzy modelem 1004 a e1004.

Przód - na górze PSP 1004, na dole PSP E1004

Tył - na górze PSP 1004, na dole PSP E1004
 
Górna krawędź - na górze PSP 1004, na dole PSP E1004
 
  Dolna krawędź - na górze PSP 1004, na dole PSP E1004
 
Napęd UMD - PSP 1004
 
Napęd UMD - PSP E1004



Dla wielu wadami są pozostałe cięcia (brak modułów: WiFi, TVout i jeden głośnik). Według mnie WiFi nie jest niezbędne dla konsoli, zwłaszcza jeśli liczymy na przeglądanie internetu na tym urządzeniu. Moje doświadczenia z modelem 1004 i przeglądaniem internetu są bardzo złe - urządzenie nie daje sobie rady ze stronami (jest po prostu zbyt wolne). Problem braku WiFi odczują najbardziej osoby, które chcą porgrać w trybie wieloosobowym. W takim wypadku lepiej kupić model 3004 (na allegro można znaleźć nawet nówki), który jednak jest droższy.
Natomiast brak TVout jest całkowicie zrozumiały - w końcu to konsola przenośna. Jeden głośnik tragedii też nie powoduje. Daje radę, a jeżeli podepniemy słuchawki to otrzymamy na nich pełne stereo (generalnie i tak w większości czasu gramy na słuchawkach).
Nie wiem jakiej jakości był ekran w modelu 3004, ale w modelu E1004 ekran LCD, pomimo teoretycznie gorszej jakości, jest w porządku. Efektu snużenia nie ma (był w modelu 1004), a kąty widzenia są akceptowalne - dolny kąt widzenia jest stosunkowo kiepski, gdy patrzymy na ekran z gry, napisy się rozmazują, a obraz staje się ciemniejszy.

Jak działa?

Na PSP E1004 Street można przeglądać zdjęcia, robić je (po dokupieniu kamery), słuchać muzyki (do ściągnięcia muzyki należy pobrać ze strony Sony odpowiedni program i wrzucić na kartę pamięci), oglądać filmy, czytać komiksy i oczywiście grać. Grać można zarówno w gry na nośnikach UMD jak i w te zapisane na karcie pamięci. Konsole możemy podpiąć pod komputer za pomocą kabla USB, zainstalować program MediaGo i zakupić za śmieszne pieniądze gry w wersji elektronicznej, które importujemy na konsole.
Oczywiście, jeżeli mamy takie życzenie możemy też konsolę przerobić. Możemy to bezproblemowo wykonać (wbrew wielu opiniom o nieprzerabialności tego modelu). W internecie jest wiele tutoriali na ten temat. Ja osobiście przerobienie tej konsoli uważam, za rzecz zbędną - gry są naprawdę bardzo tanie, w wersji elektronicznej możemy kupić dobrą grę za 31 złotych. Na konsole jest dostępnych mnóstwo dobrych tytułów. Osobiście mogę polecić serię GTA, Assassin Creed'a, God of War oraz serię Jak and Daxter. Bateria w konsoli wytrzymuje ok. 5 godzin ciągłego grania w tytuł z dysku UMD, w przypadku grania w grę zapisaną na karcie pamięci czas ten wydłuży się.

Dla kogo?

Dla kogoś kto nigdy nie miał tej konsoli, a bardzo chciał ją mieć. Jest bardzo dużo ciekawych tytułów na nią, dostępnych za śmieszne pieniądze. W dodatku jeśli dużo podróżujesz, ta konsola jest dla Ciebie!
 
Główne zalety:
  • Cena - zarówno konsoli jak i gier dostępnych na nią
  • Mnogość tytułów na konsolę
Główne wady:
  • Słabe wykonanie oraz stylizacja
  • Brak modułu WiFi, jeżeli myślimy o graniu w trybie wieloosobowym
 

niedziela, 28 października 2012

GoClever Tab A73 Zmiana softu

Ostatnio strasznie narzekałem sobie na szybkość działania tabletu z Biedronki. W ten weekend postanowiłem trochę pokombinować z ROMem w tym tablecie. Jako, że początkowo był sprzedawany z Androidem w wersji 2.3.4 postanowiłem też tę wersję zainstalować. 


Na pierwszy rzut poszła zmodernizowana wersja ROMu przez Fatuma, z forum android. Wersja ta działała super - przede wszystkim szybko, ale niestety nie działał market. W związku z czym spróbowałem wersji oficjalnej systemu Gingerbread do GoCleaver Tab A73.

Ta wersja działa odrobinę wolniej, nie mniej jednak dużo szybciej od ICS - aż chcę się teraz używać tego tabletu ;-)


Instrukcja aktualizacji znajduje się tutaj: http://goclever.pl/manuals/update_a73_pl.pdf



Postępując zgodnie z instrukcją producenta zaktualizowałem pomyślnie tablet. Aby przycisnąć przycisk w mikrofonie użyłem wykałaczki i całość aktualizacji robiłem na systemie 32 bitowym, ponieważ sterownik do tabletu na wersji 64 bitowej systemu nie chciał się wgrać (brak podpisu cyfrowego).



Oficjalne ROMy z Androidem 2.3.4:



Brak wersji dla tabletu z parti HWv3.



O co chodzi z tymi wersjami?

Otóż o to, że w Biedro były sprzedawane różne wersje. W zależności od numeru partii przyjmuje się takie założenia:


Partia 1111 - HWv1

Partia 1201 - 1205 - HWv2
Partia 1206 - HWv3
Partia 1207 - HWv3 albo HWv2


Moja sztuka to 1207 i w mojej wersji akurat działała wersja HWv2 softu.



Przy samej instalacji nie powinno się nic wydarzyć - niemniej jednak pamiętaj, że robisz to na własną odpowiedzialność  Ja prezentuje tutaj tylko wskazówki przy okazji mojego upgrade'u (w zasadzie downgrade'u) softu.




wtorek, 2 października 2012

GoClever Tab A73 - krótki test

Będąc na zakupach, na wyjeździe wakacyjnym, zauważyłem promocję tabletu z Bierdonki. Wybór GoCleverTab A73 za 299 złotych z Androidem 4 ICE wydawał się rozsądnym zakupem przeprowadzonym, aby w ogóle sprawdzić czy takie urządzenie jak tablet jest potrzebne człowiekowi, który posiada już smartfona, laptopa i netbooka.
Już od samego początku nie miałem jednak szczęścia. Pierwszy tablet okazał się wadliwy, ponieważ spalił się w nim port mini usb. Natomiast na drugim, wymienionym egzemplarzu był wysyp bad pixeli. Drugiego tabletu jednak nie udało mi się wymienić w Biedronce, więc po prostu sobie odpuściłem – wszakże to produkt za niecałe trzy stówki, od początku kupiony tylko i wyłącznie do testu.

Na początek trochę danych technicznych tabletu, którymi raczy nas producent radośnie o tym głosząc na pudełku:
  • 7” ekran TFT z podświetleniem LED i rozdzielczością 800x480
  • Pojemnościowy Multi-Touch, 5-punktowy.
  • Procesor Cortex A8 1GHz
  • Przednia kamera VGA
  • Akcelerator 3D OpenGL, Mali400
  • G-sensor
  • Wyjście mini HDMI, mini usb, slot na kartę SD (do 32GB), wejście słuchawkowe (mini jack).
  • Bateria litowo-polimerowa 3200 mAm



Tyle z danych technicznych. Teraz słów kilka o uboxingu. W pudełku znajduje się oczywiście tablet, kabel mini usb do komputera, ładowarka oraz kabel OTG pozwalający na podłączenie do urządzenia np. pendriva. Próbowałem podłączyć również za pomocą tego kabla dysk 2,5” z interfejsem usb, jednak tablet go nie widział. Prawdopodobnie dysk pobiera za dużo prądu.

Tablet uruchamia się dość długo (około 40 sekund). Generalnie nie wiem jak uruchamiają się urządzania z androidem 4, jest to moje pierwsze urządzenie z tym systemem, jednak 40 sekund to według mnie dużo. Potem przechodzimy do kreatora konta gogle, bądź logujemy się na swoje istniejące.


Ekran (pomijając bad pixele w mojej sztuce) jest jak na swoją cenę bardzo dobry. Kąty widzenia są w porządku pomijając te w płaszczyźnie pionowej, jednak nie jest to zbyt wielką wadą. Multi-touch działa płynnie. Razi trochę rozdzielczość ekranu i słabe odwzorowanie barw, ale czego oczekiwać od sprzętu za niecałe 100$.

Rozmieszczenie przycisków standardowe – z przodu na ekranie: home, wstecz i ustawienia, na górze włącznik, poziom głośności, z prawej strony obudowy pozostałe wejścia, które wymienione są w specyfikacji. Przyciski działają dobrze, nie zacinają się oraz ich rozmieszczenie jest ergonomiczne. Niefortunne jest natomiast umieszczenie głośnika wraz z wejściami. Głośnik jest bardzo słaby, praktycznie od początku można założyć, aby był ustawiony na maksymalny poziom. W dodatku bardzo często, przypadku zasłaniamy go ręką trzymając urządzenie.

W kwestii gier możemy spokojnie pograć w takie tytuły jak Angry Birdsy. Bardziej wymagające gry niestety na Androidzie 4, działają wolno. Ponoć lepiej działają na Androidzie 2 (bo tablety z tą wersją systemu też były sprzedawane). Być może wpływ na to ma ilość pamięci dostępnej pod nowszym systemem, na tym urządzeniu (jest to o około 40MB mniej).

Internet próbowałem przeglądać zarówno na przeglądarce wbudowanej, jak i na chromie. Z przykrością muszę stwierdzić, że przeglądanie internetu na tym urządzeniu to katorga – strony wczytują się wolno (niezależnie od prędkości łącza internetu), a rozdzielczość jest mała. Czasem naprawdę wygodniej okazuje się sprawdzić coś na smartfonie. Dodatkowo w urządzeniu (albo systemie) jest problem z częstym rozłączaniem WiFi. Co prawda wejście w ustawienia WiFi przywraca połączenie, ale jest to bardzo uciążliwe.

Dobre słowo mogę natomiast powiedzieć o odtwarzaniu filmów. Divx’y w rozdzielczości FullHD tablet odtwarza bez problemu, podczas gdy na netbookach o teoretycznie lepszych parametrach jest to niemożliwe. Nie wiem co prawda jak wygląda sytuacja w przypadku podłączenia do telewizora za pomocą mini hdmi, ponieważ nie miałem kabla, jednak na tablecie takie filmy odtwarzanie są bezproblemowo.

Muszę również trochę ponarzekać na pozostałe komponenty. Na pierwszy ogień – kamera vga z przodu. Nie wiem w zasadzie po co to jest. Niby do Skype, ale jej umieszczenie jest bardzo niefortunne, ponieważ trzeba odpowiednio ustawić tablet, aby widać było zarówno rozmówce na ekranie, oraz nas u rozmówcy za pomocą tej nieszczęsnej kamery. Jeżeli natomiast chcemy coś sfotografować, to tylko na zasadzie chybił trafił. Zdjęcia wychodzą bardzo przeciętne, jakość porównywalna z jakością zdjęć komórek z przed pięciu lat.

Kolejny minus to bateria. Z poziomu 100% do 60% bateria zachowuje się normalnie, po osiągnięciu wartości w okolicach 60% schodzi nagle do 3%. Kalibracja baterii (kilkakrotne rozładowanie baterii do końca wraz z ładowaniem) nie zmieniło sytuacji.
Przy temacie baterii to warto wspomnieć, że trzyma ok. 5 godzin. Wydaje mi się, że jest to przeciętny wynik jak na tablet.

Czy ten tablet jest potrzebny?

Odpowiadając na pytanie, które zadawałem sobie na początku zakupu, czy tablet jest potrzebny człowiekowi, który posiada smartfon, laptop i netbook, stwierdzam, że nie.
W wielu przypadkach to co można zrobić na tym tablecie, można sprawdzić na telefonie, niejednokrotnie szybciej. Przewagą tego sprzętu nad pozostałymi jest jego mobilność spowodowana bardzo niewielką wagą.

Dla kogo więc GoClever Tab A73?

Przede wszystkich dla osób, które chcąc korzystać z tabletu do oglądania filmów – dużo podróżują, jest on naprawdę wygodny w takim przypadku.
Również dla rodziców mających małe dzieci – dziecko spokojnie będzie oglądać na tym sprzęcie bajki przez całą podróż.
Jest to także dobra zabawka do osób, które nie miały nigdy styczności z systemem Android. Jest to jedno z tańszych urządzeń z tym systemem.

poniedziałek, 12 marca 2012

Ręcznie ustawianie prędkości karty sieciowej

Ostatnio spotkałem się z takim problemem jak w tytule. Posiadam 100Mb/s karty w dwóch komputerach oraz router.
Pomimo tego połączenie między kartami a routerem wynosiło 10Mbps.
Ręcznie wymuszenie 100Mbps pomogło, w jednym komputerze. W drugim dopiero po wymianie karty zaczęło  działać 100Mb/s - szczerze mówiąc nie wiem czemu...


Co potrzebujemy, że to działało?
Karty 100Mb/s, Router 100Mb/s oraz dobry kabel sieciowy.
Screeny poniżej przedstawiają krok po kroku jak ręcznie wymusić 100Mbps na karcie sieciowej w Windows 7.







Wartość zmieniamy na 100Mb/s, pełny dupleks. Możemy również przełączyć to na 1Gb/s - o ile nasz router  obsługuje 1Gb/s w sieci lokalnej, w innym wypadku nie ma to sensu.
100Mb/s w sieci lokalnej ma sens nie tylko wtedy, gdy chcemy, aby komunikacja między komputerami w sieci była szybsza. Jeżeli posiadamy szybki internet (powyżej 10Mb/s), również warto sprawdzić czy komunikacją między komputerem a routerem wynosi 100Mb/s.

wtorek, 6 marca 2012

Pulpit Zdalny przez Internet

Czasami bywają sytuacje, w których chcielibyśmy za pomocą Internetu połączyć się z komputerem w domu. Sprawa jest prosta do rozwiązania, jeśli używamy programu, np. TeamViewer. Za pomocą tego programu w prosty sposób możemy połączyć się pulpitem zdalnym z dowolnym komputerem nie przejmując się niczym (zmienne IP, konfiguracja routera). Wystarczy jedynie zainstalować klienta i serwer. Program jest darmowy do użytku domowego.
Ok, ale co w przypadku jeśli chcemy ustawić pulpit zdany na zewnątrz dla firmy? Albo gdy nie chcemy tego oprogramowania?
Poniżej przedstawię prosty sposób (krok po kroku), dzięki któremu możemy to osiągnąć, nawet przy zmiennym IP (np. Neostrada, Netia).

1. Stałe IP zewnętrzne.
Potrzebujemy, go niestety. Dzięki temu, gdy będziemy łączyć się z komputerem zdalnym, za każdym razem będziemy wybierali taki sam adres.
Niektórzy dostawcy Internetu udostępniają stałe IP, wtedy mamy problem z głowy i omijamy ten krok.
Jednak co w przypadku, gdy mamy zmienne IP?
Po pierwsze musimy mieć router z obsługą DyDNS


Jeżeli mamy obsługę DDNS, to powinniśmy widzieć coś podobnego do tego powyżej.
Większość firm, produkujących routery ma swoje (np. Dlink - dlinkddns.com) - serwisy do tworzenia DDNS (należy sprawdzić). Jeżeli nie mamy możliwości rejestracji przez serwis udostępniony przez producenta routera, to niestety musimy założyć konto na dyndns.org. Dlaczego niestety? Ponieważ od niedawna takie konto na dyndns.org jest płatne (sic!).
W każdym razie, gdy już przebrniemy przez rejestrację na DDNS, to dane (host name, username, password) wpisujemy do ustawień routera. Host name, który otrzymamy przy rejestracji to od teraz nasz adres zewnętrzny.
Najtrudniejszy etap za nami!

2. Przekierowanie portu na routerze.
Jeśli mamy ustawione pobieranie lokalnego adresu z serwera DHCP, należy to wyłączyć i ustawić stałe IP lokalne dla maszyny, z którą będziemy się łączyć. Wchodzimy we właściwości sieci, następnie w protokół TCP/IPv4 i zmieniamy dane na ręczne:


Adres IP: To adres lokalny maszyny początek jest zawsze taki sam jak w przypadku routera.
Maska podsieci: W 99% będzie taka sama u wszystkich, jak na tym screenie.
Brama domyślna to adres naszego routera.
Adres DNS z reguły to też nasz router.

Teraz przekierowanie portu:
Wchodzimy w odpowiednią zakładkę na routerze, w dlinku jest to Port Forwarding


Name to nazwa tego przekierowania
Port: Za pulpit zdalny odpowiada port TCP o numerze 3389 i tak należy to wypełnić.
IP Address to nasz adres, który przed chwilą ustawiliśmy na stałe na maszynie przeznaczonej do łączenia z pulpitem zdalnym.

3. Ustawienia maszyny

Przede wszystkim we właściwościach komputera>zaawansowane ustawienia systemu należy włączyć zdalny pulpit oraz dodać użytkowników, którzy będą mogli się łączyć (muszą być to użytkownicy lokalni tej maszyny). Warto pamiętać, aby tacy użytkownicy mieli bardzo dobre hasła. 
Należy również pamiętać o softwarowym firewall'u na maszynie. Trzeba w zależności od oprogramowania zdefiniować odpowiednie reguły (w Eset Smart Security najprościej włączyć na chwile tryb uczenia i połączyć z maszyną pulpitem zdalnym z zewnątrz, program sam zdefiniuje regułę) lub po prostu wyłączyć firewalla.

4. Wybieramy podłączanie pulpitu zdalnego 

Wpisujemy zewnętrzne IP (jeśli łączymy się przez Internet, a nie sieć LAN, w przypadku sieci lokalnej wpisujemy adres lokalny, lub nazwę komputera - jeśli jest to ta sama domena, nazwa grupy roboczej) i gotowe.