poniedziałek, 31 stycznia 2022

Złote monety z fizycznych kopii gier na Nintendo Switch

Zapewne nie każdy o tym wie, że każda z gier na fizycznych nośnikach na Nintendo Switch ma możliwość przypisania złotych monet do konta pierwszego właściciela, a te z kolei można wymienić na pieniądze za które bezpośrednio dokonujemy zakupu w e-shop. Nie jest to może jakaś bagatelna suma, bo średnio za każdą grę otrzymujemy 1% wartości rynkowej w złotówkach, ale warto o tym pamiętać. Teoretycznie Nintendo chce w ten sposób nagradzać pierwszego właściciela, ale niewiele osób o tym wie i tym sposobem można przypisać monety również z gier używanych. O ile ich właściciel nie przypisał ich wcześniej, ani od premiery gry nie upłynęły 2 lata.

Tym sposobem ostatnio odzyskałem około 30 złotych, gdy przepatrzyłem całą swoją używaną kolekcję gier na Switcha. Przypisanie jest proste, wkładamy kartę z grą, klikamy + gdy jest zaznaczona a następnie wybieramy opcję z zrzutu poniżej i zatwierdzamy.

Przypisanie monet jest banalnie proste.


środa, 19 stycznia 2022

Podsumowanie roku 2021

Koniec roku a początek nowego, to zwykle czas podsumowań, więc i ja postanowiłem takie stworzyć i przedstawić w kilku słowach produkcje, w które grałem w minionym roku. Nie jest to lista najlepszych gier z 2021 roku, nie jestem aż tak hardkorowym graczem, aby takie robić, ba wiele wymienionych gier zostało stworzonych dużo wcześniej.

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z listą gier, w które najdłużej grałem w roku 2021, na różnych platformach, nie wszystkie z nich ukończyłem, natomiast przy wszystkich bawiłem się świetnie.


Snowrunner (Xbox/Switch)

Z serią jestem związany od początku, kiedy to pojawiło się od Spintires na PC. Symulator błota, jak o tej grze mawiano, frustrował, lecz jedocześnie wypełnienie wszystkich zadań na mapie dawało ogromną satysfakcję. Następnie ogrywałem Mudrunnera, gdzie odkryłem jak fantastycznie (oraz dużo sprawniej i szybciej) gra się w trybie co-op w grę tego typu.

Nie mogłem, więc przejść obojętnie obok Snowrunnera, zwłaszcza, że pojawił się w ofercie Game Pass. Zacząłem więc grę solo, jeszcze na Xbox One S, jednak gdy zobaczyłem jak gra jest rozbudowana oraz ile w niej jest zadań do wykonania, to czym prędzej zakupiłem wersję fizyczną na Nintendo Switch.  Grafika na pstryku jest co prawda odczuwalnie gorsza, ale możliwość gry wieczorem w hotelu podczas wakacji nad morzem wynagradza gorszą oprawę.

Produkcję polecam każdemu cierpliwemu graczowi, który uwielbia wyzwania (choć gra jest nieco łatwiejsza od poprzedników) oraz taplanie się wielkimi ciężarówkami w błocie. 



The Outer Worlds (Switch)

W przypadku Outer Worlds, sytuacja była podobna do Snowrunnera - grę pobrałem początkowo w ramach Game Passa, szybko natomiast (pomimo negatywnych opinii na temat działania gry na Switch) zakupiłem jej fizyczną kopię na Pstryczka. Jasne, oprawa jest gorsza, ale zyskujemy możliwość gry mobilnie. A sama gra, po kilku łatkach, działa na Nintendo sporo lepiej niż w momencie premiery.  Zwłaszcza, że jest to jedna z tańszych (ok. 100 zł) pozycji na Switch w wersji fizycznej.

Dla mnie to bardzo udany RPG, który urzekł mnie głównie klimatem. Może i za bardzo podobny do Skyrim, ale czy to źle?

Jedyne co tak naprawdę doskwierało mi w wersji switchowej to czasy ładowania poszczególnych etapów.



Mafia: Edycja Ostateczna (Xbox)

Była to pierwsza gra, którą włączyłem na nowej generacji (dla której Mafia Edycja Ostateczna otrzymała patch wydajnościowy) Xbox Series X. Z pewnością nie jest to produkcja, która zagotowała XSX do czerwoności, ale jest to kawał porządnego remake (tak nie remastera, tylko remake), który bez wątpliwości mogę postawić obok remake'a Final Fantasy VII. 

Odświeżona Mafia poprawia wszystko (oprócz fabuły), co trąciło myszką w oryginalnej wersji z 2002 roku. Kto grał w pierwowzór tego nie muszę namawiać, a kto nie grał, niech lepiej nadrobi zaległości, zwłaszcza, że na rynku wtórnym gra kosztuje kilka dyszek.


Forza Horizon 5 (Xbox)

W przypadku Forzy nie muszę wysilać się na długie opisy - nie znajdziesz lepszych oraz ładniejszych arcade'owych wyścigów z modułem sieciowym i licencjonowanymi autami. Warto wspomnieć, że gra jest dostępna od premiery w usłudze Xbox Game Pass na PC oraz Xbox.  



Art of Rally (Xbox)

Dla mnie Art of Rally to największe zaskoczenie tego roku - indyk, w którego grałem już ok. 10 godzin. Świetna rajdówka, z widokiem z góry, grafiką w stylizowanym pixel-kreskówkowym stylu, wieloma autami oraz trasami. Jak dla mnie sztos. Zwłaszcza, że można ją ograć całkiem za darmo w usłudze Game Pass lub jeżeli ktoś dodał na czas, w Epic na PC.


Need for Speed Hot Pursuit Remastered (Switch)

Remaster NFS otrzymałem w prezencie na poprzednie święta i muszę przyznać, że jest to jeden z ładniejszych wyścigów na Switcha. Niby odgrzewany kotlet, ale dalej jeździ się fantastycznie. Osobiście lubię "burnoutowe" odsłony NFS z uwagi na efektowne kraksy oraz ogromną satysfakcję gdy uda się ich uniknąć. Produkcję można oczywiście ograć na wszystkich platformach (PS4/5, XBOX One/S/X, Switch, PC).



Final Fantasy XII The Zodiac Age (Switch)

Przez wielu FF XII, jest uważane za jedną z gorszych odsłon serii. Zapewne ma na to wpływ między innymi wprowadzenie osobliwego Gambitu. Dla mnie jednak gra całkiem przyjemnie umilała mi wieczory na wakacyjnym wyjeździe. Uniwersum (to samo co z FF Tactics oraz Vargant Story) tego FF jest jednym z moich ulubionych, a postaci takie jak Balthier oraz Fran są napisanie świetnie.

Sam system Gambit, za który gra jest głównie krytykowana, w istocie jest skompilowany, lecz gdy spędzi się czas na jego odpowiednim ustawieniu, to nasza drużyna sieje istnie spustoszenie na polu walki, bez jakiejkolwiek ingerencji gracza. W mojej opinii system ten nawiązuje do serii taktycznych Finali, przez co część jest skierowana raczej do miłośników walk turowych.


Detroit: Become Human (PS4)

Dla mnie numer jeden tego zestawienia. Grę ukończyłem w trzy wieczory. Jest to niesamowita historia o emancypacji androidów spowodowanej defektem w ich oprogramowaniu. Opowieść trzyma w napięciu niczym, dobry thriller i być może powtarza (tak jak niektórzy twierdzą) schematy z innych produkcji tego studia, lecz ja tego nie odczułem, ponieważ była to pierwsza gra tego producenta, którą ogrywałem. Wspomnienie marszu androidów zostanie ze mną na długo.

Kolejnym elementem, poza fabułą, który mi się bardzo podobał, to sekcje QTE, gdzie trzeba było używać żyroskopu w Dual Shocku 4 - sztos!

Osobiście uważam, że jest to must play i niekoniecznie trzeba mieć Play Station 4/5, aby nadrobić zaległości, ponieważ gra dostępna jest też na PC.

Na łamach blogu na pewno uczynię co najmniej krótką recenzję tytułu.


God of War Duch Sparty (PSP)

O tej części GoW napisałem niedawno krótką recenzję, do której przeczytania serdecznie zapraszam. Jest to jedna z lepszych gier akcji na PSP. W mojej kupce wstydu pozostaje jeszcze poprzednia część na PSP, część I i II na PS Vitę oraz Remaster III oraz God of War na PS4. Wszystko czeka na swoją kolej, co na pewno nastąpi.


Yo-Kai-Watch (3DS)

Wszyscy kojarzą pokemony, a Yo-Kai-Watch pewnie nieliczni. Mechanika gry jest zasadniczo identyczna jak w przypadku Pokemonów, z jedną różnicą - poszczególne ataki w przeciwnika wyprowadzamy rysując konkretne wzory na dotykowym ekranie 3DS, świetnie wykorzystując tę funkcjonalność konsoli. Jeżeli podobały się Tobie Pokemony, to polecam spróbować Yo-Kai-Watch, zwłaszcza, że można je wyrwać za grosze, nowe na allegro (niestety z niemiecką okładką).


Bravely Defualt (3DS)

Jak dla mnie jest to produkcja na równi z grami z cyku Final Fantasy, z tym, że Bravley lepiej rozwiązuje problem nieustannego grind'u postaci, gdzie jednym klawiszem możemy powtórzyć sekwencje ruchów z poprzedniej walki, co ogromnie uławia level'owanie postaci. 

Jako smaczek dochodzi niesamowity system bravely-defualt, dzięki któremu możemy zadecydować, czy wykorzystujemy kilka ataków lub obrony w jednej turze, na rzecz kilku ataków przeciwnika. 

Poprowadzona historia jest ciekawa i momentami aż ciężko oderwać się od produkcji, łapiąc się na syndrom "jeszcze jednego questa"


999 (DS)

Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors, to pełna nazwa gry, która jest co prawda leciwa, w dodatku 2 generacje konsol od dużego N wstecz jednak serdecznie ją polecam. 9 osób, jest uwięzionych na tonącym statku, mają 9 godzin aby przejść przez 9 drzwi. Brzmi banalnie, ale gra oferuje niesamowitą narrację i grywalność, a dodatkowo można ją ukończyć na 9 sposóbów. Opowieść ukończyłem niestety tylko raz, lecz z pewnością do niej wrócę, po więcej.


Disco Elysium (PC)

Mam mieszane uczucia co do tej gry, z jednej strony to kawał dobrej historii, wręcz cyfrowa nowela, z drugiej natomiast momentami oczekiwałem więcej. Tytuł był zapowiadany jako RPG, ja natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to raczej digital novela z elementami gry przygodowej oraz rolpleja. Niemniej jednak przy produkcji spędziłem sporo godzin w minionym roku i serdecznie ją polecam. Tym bardziej, że polski dystrybutor (Koch Media) popełnił ostatnio polską wersję gry, która jest znakomita. Za polonizację odpowiadało studio QLOC.


Wnioski i oczekiwania na 2022 rok

Nie sposób nie zauważyć, że coraz więcej gier przeznaczonych pierwotnie na konsole, a czasem będąc wręcz exami na konkretną platformę, trafia na PC, którego zmierzch dla gier wideo przepowiadało już wielu. Niemniej jednak zjawisko jest dość osobliwe, zwłaszcza, patrząc na ceny kart graficznych.

Coraz ciekawsza robi się również usługa Microsoftu - Game Pass, zwłaszcza patrząc na ostatnią ich transakcję za 68 mld $ (przejęcie Activision).

Ja sam, natomiast zauważyłem, że więcej gram na handheldach, stąd też z niecierpliwością czekam na Steam Decka, którego zarezerwowałem. Chętnie przetestuję nowy gadżet. Mam też nadzieję, że w tym roku uda mi się nadrobić więcej zaległości z rosnącej kupki wstydu oraz zakupić PS5 w sensownej, w końcu cenie.

 

poniedziałek, 4 października 2021

Krótko o God of War Duch Sparty na PSP

Wstyd się przyznać, ale dopiero we wrześniu 2021 nadrobiłem zaległości i ukończyłem jedną z lepszych gier akcji na system PlayStation Portable, czyli właśnie God of War Duch Sparty (bo taki polski podtytuł otrzymała gra). No i stało się, w zasadzie w pierwszym zdaniu oceniłem grę, lecz po kolei.


Fabularnie ta część z Kratosem skupia się na jego bracie - Dejmosie. Od początku rozgrywki zaczynamy jego poszukiwania, z którym protagonista został siłą rozdzielony w dzieciństwie. Całość umila nam miodnie zrealizowany pełny polski dubbing. W rolę głównego bohatera wcielił się sam Bogusław Linda i trzeba przyznać, że wypadł tu całkiem nieźle.

Gra się w God of War Ducha Sparty całkiem przyjemnie. Mam wrażenie, że sterowanie jest poprawione względem pierwszego GoW na PSP. Kratos lepiej reaguje na polecenia, a pełne brutalności walki animowane są świetnie, widać, że z leciwej konsoli Sony, deweloperzy wycisnęli ostatnie soki i w zasadzie nie ucierpiała na tym płynność rozgrywki. Na żadnym etapie nie odczułem większych spadków klatek.

Przy eksterminacji kolejnych niemilców bawiłem się przednio. Szkoda, że trawło to tylko 5 godzin, ale w końcu to gra akcji. Serdecznie polecam, jeżeli ta część GoW leży również na Waszej kupce wstydu. Osobiście uważam, że jest to jedna gra z top 10 na PSP. Absolutna dziesiątka w skali na dziesięć. Kolejnym razem zajmę się pierwszą częścią (którą właśnie ogrywam) na kieszonsolkę Sony.



poniedziałek, 29 marca 2021

Need For Speed The Run krótka opinia

Dużo ostatnio było na temat PS, więc tym razem postanowiłem napisać coś o produkcji, którą ograłem na PC. Notabene to właśnie do grania na komputerze mam największy sentyment, wszakże tam zaczęła się moja gamingowa przygoda (PC Master Race!). No ale, żeby nie było tak do końca PCMR, to grałem na padzie od X360.


Na NFS The Run natchnęło mnie oglądając na YouTube film Bongusia o PS3, w którym to opowiadał jak to na przegrzewającej PS3 Slim grał w The Run przy otwartym oknie w zimie. Brzmiało to niczym kiepski thriller, lecz ja bardziej zwróciłem uwagę na czas jaki poświęcił na przejście gry, czyli 2-3 godziny. Pomyślałem, że czemu nie, spróbuję, zwłaszcza, że mam ją w bibliotece Origin (Nie, nie, nie będę kupował tej gry na PS3).

Pomimo tego, że gra ma 10 lat, nie wygląda tragicznie. Jest trochę nadgryziona zębem czasu, ale nie kole w oczy. Może to za sprawą engine Frostbite (ten sam co w przypadku Battlefield'a 3). Fabularnie to niestety dno - uciekamy przed mafią, nagle spotykamy jakąś laskę, która proponuje nam 2 bańki za to, że ukończymy dla niej na pierwszej pozycji wyścig ze wschodniego wybrzeża stanów do Nowego Jorku. Po drodze oprócz wyścigów czeka nas kilka przerywników z akcjami QTE, gdzie uciekamy przed mafią lub policją. 


Całość trwa co prawda 2,5 godziny, ale gra nie zlicza etapów które powtarzamy, więc całkowita rozgrywka będzie dłuższa. Ja osobiście osiągnąłem wynik 5 godzin na liczniku Origin. W każdym razie to trochę mało jak na grę NFS. W Hot Pursuit Remaster na Switch'u mam już 11 godzin, a ukończyłem może trochę ponad połowę gry.

Podobał mi się natomiast gameplay. Gra jest szybka, zręcznościowa (etap gdzie spadają lawiny jest fenomenalny), ma super fury, silniki aut ryczą przepięknie a poczucie prędkości jest świetne. Smaczku dodają kraksy rodem z Burnout'a (zresztą tego Need For Speed'a robili ci sami ludzie).

Grę skończyłem w trzech podejściach, niemniej jednak bawiłem się bardzo dobrze i przyjemniej. Jako całkowicie nieistotny spin off serii, gra jest ok. W sam raz na jeden weekend do piwka.



poniedziałek, 22 marca 2021

Czemu Nintendo Switch Lite jest lepszy od zwykłego Switcha?

Internet pełen jest opinii o tym dlaczego Nintendo Switch jest dużo lepsze od swojego młodszego brata w wersji lite. Ja postaram się odwrócić tę modę i podejdę do tematu od drugiej strony - dlaczego warto kupić Nintendo Switch Lite a nie pełnego Switcha? 

1. Lite jest znacznie tańszy. Podczas gdy pełnoprawny Switch to koszt ok. 1300-1500 złotych, Lite'a możemy już zdobyć za 700-900 złotych. Różnica więc wnosi średnio około 40%. Oczywiście kosztem tego tracimy tryb docka i wszystkie związane z tym niedogodności, niemiej jednak w trybie przenośnym nawet zyskujemy.

2. A dlaczego zyskujemy? Ekran jest odrobine mniejszy, dzięki czemu jest wyraźniejszy. Dodatkowo muszę przyznać, że posiadam zarówno Switcha jak i Switcha lite, a na tym drugim zdecydowanie lepiej gra się w trybie przenośnym, ponieważ dużo wygodniej się go trzyma i ręce mniej się męczą przy długotrwałej grze na co mają wpływ jego gabaryty.

3. Jest lżejszy i mniejszy, co dla trybu przenośnego jest to zdecydowany uzysk. Zmieści się w kieszeni, podczas gdy większy brat nie. Dla niektórych zaletą mogą być też wersje kolorystyczne w jakich dostępny jest Lite.

Jasne można mówić, że nie odepniemy joy-con'ów, że jest to pozbawiony pierwotnych idei Switcha twór, jednak jeżeli ktoś gra tylko sam i w dodatku mobilnie, bądź szuka uzupełnienia dla konsoli czy PC, to według mnie nie ma lepszego wyboru niż Nintendo Switch w wersji Lite!


Na zakończenie dodam, że 3 marca tego roku Switch skończył 4 lata i doczekał się póki co 3 wersji: V1, V2 oraz Lite. Tymczasem plotek w sieci o nowszym modelu pojawia się coraz więcej.

poniedziałek, 22 lutego 2021

9 lat PlayStation Vita

Dokładnie dziś mija 9 lat od premiery PS Vita w Polsce oraz w Europie. Można powiedzieć wiele złego o tym jak Sony doprowadziło tę kieszonsolkę na dno, ale jedno jest pewne - sprzęt japońskiego koncernu 9 lat temu robił wrażenie. Moc PS3 w kieszeni? Proszę bardzo. Gry wyglądały świetnie, a dotykowy ekran oraz dotykowy tylny panel również robiły w tamtych czasach wrażenie.

Na handheld nie wyszło dużo tytułów. Sony szybko porzuciło Vitę skupiając się na PS4. Ot taki paradoks - vita oznacza życie, a tu było raczej mortem. Nie oznacza to bynajmniej, że na Vitę nie ma w co grać. Jest trochę tytułów wartych ogrania. Jest również masa tytułów wydanych tylko w Japonii (gdzie konsola radziła sobie notabene najlepiej). Jest też masa tytułów z PSP oraz PS One, które Vita również obsługuje. W końcu jest też możliwość wgrania CFW na konsolę i odkrywaniem mocy tego urządzenia na nowo (emulatory, homebrew).

Sony już od dawna Vity nie widzi. W 2018 zaprzestano jej produkcji. W 2020 wyłączono sklep - jest dostępny tylko z poziomu konsoli. W tym samym roku utrudniono też płatności. Co tym bardziej utwierdza społeczność Vity w instalowaniu CFW na swoich konsolach.

O Vicie planuje napisać obszerniejszym artykuł. Był zresztą w planach na te urodziny, jednak jak to zwykle bywa problem był z czasem. W zamian oferuję krótką wzmiankę w raz ze zdjęciem moich Vit - modelu Fat Oled 3G oraz Slim. Było też PS TV, które też mam, a o którym zapomniałem przy robieniu fotki, ale PS TV to już temat na inny artykuł.

Z lewej strony model Fat Oled 3G, z prawej Slim

Serdecznie zachęcam do zakupu Vity. Zwłaszcza, że jej ceny nie są wygórowane - 300-400 złotych. Tym bardziej jak się spojrzy na ceny PSP (200-300 złotych), podczas gdy Vita oferuje również ogranie gier z PSP i to w znacznie wygodniejszy sposób (drugi analog i większy ekran).

czwartek, 28 maja 2020

The Way Remastered na Nintendo

3,92 polskich nowych złotych – tyle dokładnie zapłaciłem w e-sklepie nintendo za grę i muszę przyznać, że jestem nią pozytywnie zaskoczony, zwłaszcza, że 2D puzzle platformer nigdy nie było moim ulubionym gamingowym gatunkiem. Smaczku dodaje również fakt, że za produkcję odpowiedzialne jest rodzime studio. 


The Way to opowieść, w której wcielamy się w mężczyznę pragnącego przywrócić do żywych swoją zmarłą żonę. Gdyby ktoś nie wiedział, to jest to niezwykle proste – wystarczy użyć artefaktu z obcej planety, na której wcześniej prowadziło się razem z małżonką oraz grupą naukowców badania. Wcześniej trzeba tylko zdobyć statek, broń, wykopać żonę z grobu… Tak, tak właśnie zaczyna się historia.
Rozgrywka to klasyczna platformówka. Biegamy, skaczemy, unikamy wrogów i czujników, czasem strzelamy. Momentami gra wymaga od nas umysłowych aktywności jak układanki, czy wybory w konkretnej, logicznej sekwencji. Całość poprzeplatana jest zgrabnie poprowadzoną fabułą oraz znajdźkami, które pogłębiają imersję. 


Sterowanie jest zrealizowane poprawnie, a przecież cały czas mówimy o porcie, bo pierwotnie była to wersja na PC (The Way – słowo Remastered jest zarezerwowane dla wersji switch’owej).
Oprawa prezentuje się w modnym pixel-art’owym klimacie, przez co podobieństwo do starego (ale jarego) Another World jest aż nadto widoczne. Muzyka fantastycznie komponuje się z tym co widzimy na ekranie. Pozostałe dźwięki nie są ani złe, ani dobre – po prostu są. 


Za niecałe cztery złote wydane na tego indyka bawiłem się miodnie. Zwłaszcza, że platformówki są wręcz stworzone pod konsole Nintendo. Polecam każdemu, w promocyjnej cenie.