czwartek, 25 września 2014

Ancient Space recenzja


Tematem kosmosu interesowałem się po trochu od zawsze, więc kiedy przypadkowo trafiłem na zrzuty ekrany pierwszej gry polskiego studia CreativeForge Games oniemiałem z wrażenia. Dlatego też niedużo trzeba było abym 23 września zakupił grę po okazyjnej cenie w sklepie internetowym w wersji cyfrowej (swoją drogą - w Polsce brak planów wydania polskiej gry w wersji pudełkowej? – sic!).



I trzeba przyznać w Ancient Space widoki są przepiękne, jednak jak to w życiu bywa nie ma nic za darmo. Wrażenia wizualne trochę psuje niechlujna optymalizacja oraz brak dostosowania detali po swoją konfigurację. Musimy dostosować się do ustawień wybranych przez producenta i ograniczamy się jedynie do wyboru detali (niskie, średnie, wysokie) – o wyłączeniu wygładzania, czy zmianie filtrowania możemy zapomnieć, a szkoda, bo pomimo, że mój komputer (i5 4440, 8GB RAM, R9 270X) do demonów szybkości nie należy, to jednak dziwne, że gra go zabija na full HD i wysokich detalach podczas większych bitew (spadki do 22-18 klatek).


Gra oferuje jedynie zabawę dla pojedynczego gracza, tak więc multi tutaj nie uświadczymy. W sinlgu czeka na nas kampania, składająca się z 15 misji oraz tryb potyczki. Tak naprawdę kampania jest jedyną rzeczą napędzającą grę. Aktualnie jestem w połowie kampanii i powiem szczerze, że sama fabuła nie jest zbyt porywająca, nie wciągnęła mnie drastycznie (zupełnie inaczej niż w przypadku np. Wasteland 2). Autorzy chwalą się zatrudnieniem profesjonalnych aktorów (między innymi ze Star Treka) jako głosy postaci w przerywnikach towarzyszących wstępom do misji i tutaj trzeba przyznać, że wyszło to grze na plus. Wprowadzenia są bardzo klimatyczne, aktorzy spisują się wyśmienicie, czego nie można do końca powiedzieć o tekstowym spolszczeniu, gdzie niejednokrotnie zdarzają się drobne kwiatki (ktoś powie – czepiam się… Niby tak, ale do jasnej ciasnej, to polska gra).


Zazwyczaj misje sprawdzają się do tego samego – wytłuc wszystkich na mapie. Co prawda w jednej niby bronimy, w drugiej odbijamy, potem musimy kogoś uwolnić, niby się skradać, ale ostatecznie i tak musimy zniszczyć wroga. Nie mam nic przeciwko lubię siekaninę w RTS, niemniej jednak tutaj komputer trochę ułatwia sobie zadanie. Podczas gdy gracz posiada może z 10-12 statków, wróg dysponuje dziesiątkami, w dodatku co chwile przywołuje (wręcz wypluwa) nowe ze swoich fortyfikacji, podczas gdy my konstruujemy statki pojedynczo w głównym statku. Oczywiście ostatecznie go niszczymy, ale jest to żmudna praca, a te wszystkie atrakcje już na najłatwiejszym poziomie trudności. Momentami bywa to dość frustrujące – nie raz miałem wrażenie że ma to na celu sztuczne wydłużenie rozgrywki.


Jak na RTS przystało gra posiada surowce. Tutaj dwa: energię oraz niejakie H3. W przestrzeni rozrzucone są punkty, które możemy przejąć, te z surowcami także. Na przejętym punkcie możemy skonstruować działo lub stacje naprawczą. 
Miedzy misjami będzie nam dane ulepszać swoje statki za moduły zdobyte za poczynania w kampanii oraz mamy możliwość wyboru oficerów na misję, których z czasem także zdobywamy. Ulepszeń statków możemy wybrać tylko 2-3 dla danego typu statku, kosztują one sporo modułów oraz nieznacznie poprawiają ich statystyki. Jeżeli już mówimy o jednostkach to trzeba przyznać, że ich zróżnicowane jest duże. W połowie gry mogę tworzyć 8-10 różnych statków, każdy z nich jest inny, każdy ma swoje wady i zalety oraz jest dobry tylko jako kontra na określone statki antagonisty.



Oficerowie, których możemy wybrać trzech z grupy kilkunastu, poprawią nieznacznie statystyki wszystkich naszych jednostek. Dodatkowo możemy również ulepszać nasz główny statek Ulysses II (który notabene nie może zostać zniszczony w żadnej misji). Ulepszeń Ulyssesa jest od groma, jednak jedocześnie możemy zamontować jedynie pięć.


Sama walka z antagonistami jest zacna – statki wręcz finezyjnie latają w przestrzeni ostrzeliwujące wroga, który na koniec wybucha z rozmachem odpowiednim jego wielkości. Dźwięki są dosyć ciche, ale w zasadzie w kosmosie przecież jest próżnia. Sterowanie kamerą jest stworzone z pomyślunkiem i po chwili treningu nie mamy z operowaniem nią żadnych problemów. Twórcy nie zapomnieli o trybie aktywnej pauzy gdzie na spokojnie wydajemy rozkazy oraz o trybie taktycznym. Na tym ostatnim możemy ogarnąć cały sektor z lotu ptaka. Niektórych może podczas walk denerwować szybkość z jaką poruszają się statki, ponieważ momentami ruszają się jak muchy w smole szukając drogi.

Gra budzi bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony to kawał dobrego RTS (rozmach jednostek, ulepszeń, przepiękna grafika), z drugiej strony jest trochę spartolona (kiepska optymalizacja, frustrujące walki). Na pewno nie jest to gra pokroju Homeworlda, więc każdy kto szuka czegoś na jego wzór niech lepiej jej nie kupuje. Jeżeli natomiast szukasz zwykłego RTS, których ostatnio jak na lekarstwo warto spróbować. Martwi jedynie ten brak gry wieloosobowej.

Osobiście gra kosztowała mnie 50 złotych i jak na razie spędziłem w niej około 6 godzin. Planuje spędzić w niej jeszcze co najmniej drugie tyle. Pytanie tylko czy będę chciał do niej wrócić?

Ocena końcowa: 6.5/10

Plusy:

- przepiękna grafika
- ogrom jednostek i ulepszeń
- profesjonalni aktorzy

Minusy:

- kiepska optymalizacja
- niekiedy frustrujące walki
- brak trybu wieloosobowego


Oferty gry na ceneo:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz